sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 7

 Rozdział dedykuję Małgosi Sabale i Patrycji D. za wsparcie dzieki kochene ;)

- Kim ty jesteś?- Zapytałam przysuwając się krok bliżej, dzięki czemu dzieliło nas tylko jakieś czterdzieści centymetrów. Chłopak wach się nad odpowiedzią. Widziałam w jego oczach, walkę. Tylko między czym? Z pięknego niegdyś błękity przerodziły się w bardzo ciemny granat i zaszły mgłą. Nie wiedziałam o co chodziło. Chwilę potem zostałam przyparta do najbliższego drzewa, a ręce Nialla znajdowały się przy mojej głowie. Chłopak przysunął się do mojej szyi ciężko dysząc. W tamtym momencie autentycznie się bałam, nie miałam pojęcia co temu chłopakowi może do głowy strzelić.
- Po co pytasz jeśli doskonale znasz odpowiedź, kochanie?- Poczułam oddech Horan'a tuż pod moim uchem. Tętno przyśpieszyło mi momentalnie w momencie, w którym poczułam jego usta na swojej skórze.- Boisz się mnie?- Wysyczał przez zaciśnięte zęby. Oho czyli wracamy do wersji " Niall cham idiota prostak Horan" pomyślałam
-Nie- Odpowiedziałam nagle, zaskakując tym zarówno Niall'a ja i siebie.- Niby czemu miała bym się bać i tak wiem, że mi nic nie zrobisz- Wtedy mojej plany szlag trafił ponieważ głos mi się zatrząsł ze strachu.
- I po co kłamiesz, słońce i tak wiem co czujesz- Ale jak to było możliwe?- Umówmy się tak, księżniczko. Ja zapomnę o tobie, a ty zapomnisz, że w ogóle kiedykolwiek widziałaś mnie na oczy, okay?- Zapytał pewnym siebie głosem patrząc mi prosto w oczy w czasie gdy moje nerwy zaczęły dawać się we znaki.
- Niby dlaczego? To ty mnie wpieprzyłeś w to całe bagno, więc łaskawie przestań być takim idiota i to odkręć, wtedy proszę cię bardzo zapomnę, że to przez te pojebane sny o tobie się zaczęło, że to ty dałeś mi ten medalion, ze mam tą durną moc i że ty jesteś wampirem!- Uniosłam się nie dając już rady przez wszystkie emocje buzujące w tamtej chwili w moim organizmie.
- Nie, kurwa przeze mnie, tylko przez twoje pieprzone przeznaczenie! Ja tylko obiecałem twojej babce, ze ci przekaże ten pieprzony medalion więc nie miej do mnie pretensji kurwa, jasne?!- Ups chyba wkurzyłam pana Horana- pomyślałam, ale miałam to gdzieś widząc, ze tylko w nerwach mówi mi wszystko co wie.
- To po co mnie teraz ratowałeś, mogłeś mieć już mnie z głowy, a tak obiecuję, że nie odpuszczę!- Oczy zaszły mi łzami.
- Bo chcę żebyś żyła! Jesteś inna niż reszta tych zjebanych wiedźm i nie chcę żebyś to zmarnowała, rozumiesz wreszcie? Powinnaś mi dziękować, za ratunek, a nie kurwa drzesz się na mnie jak jakaś wariatka!- Jego oczy stale ciemniały, a ja coraz bardziej się bałam. W tej chwili odjęło mi prawie mowę, gdy zobaczyłam, że na ciele blondyna zaczęły pojawiać się wszędzie tatuaże
- Dzi...dziękuję- Wyjąkałam ledwo słyszalnie ocierając kolejne łzy spływające po moich policzkach. chłopak to chyba zauważył bo jego wyraz twarzy delikatnie złagodnniał.
- Ej już dobra, przepraszam, okay? Nie płacz- Wytarł kciukiem mój policzek. Czułam, że jego mięśnie były cały czas napięte- Spójż na mnie!- Zrobiłam niepewnie co kazał, nadal trzęsąc się ze strachu- Nic ci nie zrobię, nie po to cię ratowałem przed tym skurwielem, żeby cię teraz krzywdzić- Uśmiechnął się delikatnie wycierając kolejną łzę- ale na prawdę lepiej by było jakbyś nie drążyła więcej niczego co ma zemną związek, jeśli nie chcesz na prawdę nie wpieprzyć w bagno. Chodź do szkoły i tak już nas pewnie szukają.- Podniosłam się, a Niall złapał mnie w tali podobnie jak za pierwszym razem. Gdy stałam już pewnie na ziemi na parkingu szkolnym Horan'a nie było w zasięgu mojego wzroku
Poczułam, ze ktoś złapał mnie za ramię. Szybko się owruciłam i ujżałam Eleanor. Nie wiedziałam czy powinnam się jej bać. Przecież dziś była dopiero pierwsza pełnia od naszej rozmowy i z tego co mi wiadomo jej przemiana miała nastąpić o północy, a nie w południe. Postanowiłam zaufać intuicji i uwierzyć, że to nie była El. Poszłyśmy razem w stronę autobusu. Było jeszcze wiele wolnych miejsc. Usiadłyśmy w trzecim rzędzie od końca. Obok nas siedziały Nicol Gilfor i Nelly Smith. Nie zwracały na nas uwagi więc mogłyśmy spokojnie porozmawiać.
- Gdzie byłaś przed paroma minutami?- Zapytałam przyjaciółkę.
- W szkole wróciłam się po bluzę, a co?- Odpowiedziała pogodnie jak gdyby nigdy nic.
- Nic, tak się po prostu pytam, ponieważ nie widziałam cię podczas...- Zawahałam się nie wiedząc jak określić to całe zdażenie sprzed kilku chwil.-... no sama wiesz.- Dziewczyna miała zszokowaną minę najwyraźniej zrozumiała o co mi chodziło.
- Czy ty myślisz, ze to mogłam być ja?- Zawstydziłam się. Nie wiedziałam dlaczego tak pomyślałam.- Już zapomniałaś, że nawet gdybym chciała to nie mogłabym jeszcze się zmienić?!
- Ale ja...- Eleanor w ogóle nie dawała mi dojść do słów, a co za tym szło nie miałam nawet szans żeby się obronić.
- Nie wierze, moja najlepsza przyjaciółka myśli, że byłabym w stanie z zimną krwią ją zaatakować...- Pozwoliłam jej wyżucić z siebie wszystko co miała do powiedzenia. W końcu skończyła, a ja miałam okazje żeby się odezwać.
- Chodzi mi o yo czy przeszłaś już przemianę czy nie? Poza tym dlaczego tak zareagowałaś, skąd miałam wiedzieć, że w naszej okolicy są jeszcze jakieś inne wilkołaki?
- Dobra może trochę przesadziłam, ale chyba się nie gniewasz?- dziewczyna zrobiła maślane oczka.
- Oczywiście, że nie. Na ciebie nawat jakbym bardzo chciała to nie umiałabym się obrazić- Objęłam ją radośnie na co dziewczyna zareagowała lekkim śmiechem. Resztę drogi,która nie była długa spędziłyśmy w milczeniu. El słuchała muzyki, a ja starałam się odgonić złe wizje na temat Niall'a i przyjaciółki. Gdy wysiadłam z autobusu zobaczyłam go opartego o drzewo. Przeszył mnie dreszcz. Ku mojemu zdziwieniu był on całkiem przyjemny, od razu poprawił mi się humor, chyba po raz pierwszy z powodu Horan'a. Już miałam do niego podejść, sama nie wiem po co po tym co się stało, ale na szczęście w porę pojawił się Zayn.
- Hej, co tam słychać, słońce? Słyszałem, że wstępujesz do naszego świata, co?- Powiedział z uśmiechem oplątując mnie swoim ramieniem.
- Cyba tak, ale skąd o tym wiesz?- Zapytałam zerkając na niego.
- Ma się swoje źródła- Zaśmiał się- A tak na serio to słyszałem jak El gadała z tobą jakoś ostatnio.
  Poszliśmy w stronę nauczyciela, który coś mówił, zapewne na temat bezpieczeństwa. Obejżałam się za siebie by spojżeć jeszcze raz na Niall'a, który nadal stał tak samo jak wcześniej oparty o drzewo jakby na coś czekał. Postanowiłam, że pójdę do niego mimo naszej wczesniejszej kłótni. Gdy byłam już blisko blondyn podniósł nieznacznie głowe zerkając na mnie, po czym poszedł w stronę lasu. " o ironio" pomyślałam, ale szłam dalej.

----------------------------------
heh hej wszystkim!
 na wstępie chcę bardzo przeprosić za tak długą przerwę, ale miałam bardzo duąo na głowie: lekarz święta pożądki goście i teraz jeszcze chora jestem.... przepraszam też za błędy, ale wieżcie z gorączką cieżko pisać ;) co do rozdziału co sądzicie? Miał być dłuższy ale wyszło jak wyszło, następny postaram się dodać do sylwetra
A jak u was po świętach? :D
Jeszcze kwestia organizacyjna: proszę jesli to dla was nie problem spamujcie opowiadanie w iternecie czy wśród znajomych, żeby było nas coraz więcej! :D w skrucie tyle do następnego ;)
czytasz = komentuj

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 6

 (ważna notka pod rozdziałem)

-Skąd wiedziałaś gdzie leżą stare pamiętniki?- Każda sekunda czekania aż Eleonor się odezwie była nie znośnie długa.
- Cóż... znam sporo rodzinnych legend- powiedziała niepewnie, ale zaraz jak to rodzinnych? czy ja znowu o czymś nie wiem?
- Jak to rodzinnych? Jesteśmy rodziną?
- Co? Niee....- Przeciągnęła- Po prostu mamy wspólne legendy.- Odpowiedziała.
- Jakie legendy? O kim? O czym?- Pytania wypadały z mojej buzi jeden za drugim gdy ciekawość sięgała zenitu.
- Jeżeli czytałaś pamiętnik i wierzysz, że jest prawdziwy to znasz odpowiedź.
- Czytałam jeden wpis, więc możesz mnie oświecić- Odparłam już z lekka zirytowana tym, że dziewczyna odpowiada tak, że w końcu nadal niczego nie wiedziałam.
- O mnie, o tobie, o wilkołakach. czarownicach, wampirach, ogółem o świecie, który znają tylko nieliczni.- Powiedziała z błyskiem w oku i uśmiechem na twarzy.
- Jak to? To kim my niby jesteśmy?- Zapytałam będąc w ciężkim szoku.
- Naprawdę jeszcze nie wiesz?- Potwierdziłam skinięciem głowy, mimo że miałam już pewne pomysły.- Okay, ale obiecaj, że nie będziesz krzyczeć, dobrze?- Znowu przytaknęłam- Więc, ja jestem wilkołakiem, a ty czarownicą.
- Wi...wi...wilkołakiem?- Tego to się nie spodziewałam. To w ogóle możliwe?
- Tak. Chociaż nie miałam jeszcze swojej przemiany, ale uważamy, że stanie się to jakoś w najbliższą pełnie przez to, ze wyostrzyły mi się już zmysły.- Powiedziała przejęta. Moja najlepsza przyjaciółka jest wilkołakiem, a ja czarownicą? To chore! Przecież to nie może być prawda...
- Wiesz coś na temat moich zdolności?
- Tak, ale jeżeli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej, to musisz mi pokazać swój medalion, a jak już o nim mówimy to od kogo go tak właściwie dostałaś?
- Od Horan'a- Powiedziałam wyjmując medalion z kieszeni spodni. wyciągnęłam go w stronę El. Dziewczyna od razu złapała sówkę w swoje długie palce i przysunęła bliżej twarzy.
- Czeka na ciebie wielka miłość i ogromna moc. Wiesz, ze twoja babcia była najpotężniejszą czarownicą w historii? Ty jesteś jeszcze potężniejsza i to o wiele- Zamurowało mnie. Nie sądziłam, że usłyszę coś takiego.
- Ty sobie ze mnie żartujesz? Ja mam być najpotężniejszą z czarownic? Jak to możliwe?
- Potęga zależy od genów i charakteru. Kto jak kto, ale ty masz naprawdę silny charakter, a to przekłada się znacząco na twoją magiczna energie.- El złapała mnie za ręce i spojżała w oczy w taki sposób, że jestem pewna, że zapadnie mi to w pamięci- Pamiętaj, że talent to dopiero połowa sukcesu, musisz nauczyć się jeszcze wielu zakląć i rytuałów- Kolejne pytanie nasunęło mi się na usta.
- Jak mam się nauczyć wszystkiego? Ktoś będzie mnie uczył?- Brunetka uśmiechnęła się po czym odpowiedziała.
- Oczywiście, że będziesz mieć nauczyciela, a dokładniej nauczycielkę, o księgi nie masz się co martwić, ja się wszystkim zajmę i jutro po szkole powinnaś już je mieć.- Powidziła podekscytowana
-A kto będzie mnie uczyć?
-Moja babcia Caroline Gooded- Nagle zadzwonił telefon Eleonor. Powiedziała, że musi już iść. Odprowadziłam ją do drzwi. Przed domem stał już czarny samochód zapewne Zayn'a, który niedawno dostał prawo jazdy. Chwile potem auto wraz z El znikło w mroku. Zatrzasnęłam drzwi i wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżko i zaczęłam myśleć." Jak to możliwe, ze jeszcze kilka dni temu byłam zwykłą dziewczyną a teraz jestem czarodziejką, której najlepsza przyjaciółka to wilkołak. Może to dzięki temu, że nie jestem jedynym odmieńcem zaczynam cieszyć się z tego co się stało. Jedno wiem na pewno: El nie zawiedzie się wróżąc mi wielka moc. Dopilnuje tego. Od juta mam zacząć naukę. Jestem bardzo ciekawa na czym to ma polegać. Przychodzi mi do głowy jedynie obraz z filmów o Harry'm Potter'rze. Cieszę się też ,że chociaż na kilka pytań usłyszałam odpowieć to zawsze coś". Męczyło mnie jeszcze jedno pytanie a mianowicie Niall." Kim on na prawdę jest? Gdy ostatni raz się widzieliśmy w przerwie miedzy śmiechem powiedział mi dwa słowa o sobie, ale brzmiało to jakby chciał a nie mógł. Wspomniał, że zwiedził dużo krajów, a na to potrzeba czasu. Nie wiem jak udało mu się to zrobić biorąc pod uwagę fakt, że ma obowiązek chodzenia do szkoły. Potrzebowałby na to dużo więcej czasu niż ma lat, biorąc pod uwagę fakt, że wszystkie te podróże pamięta, co również jest dziwne. Jest jeszcze kwestia jego dziwnego zachowania po tym jak dał mi medalion na to, ze Niall nie jest zwykłym chłopakiem i ma jakiś sekret, którego boi się wyjawić. Miałam nadzieje, że niedługo wszystko się wyjaśni.
Wyjęłam oba wisiorki z kieszeni kładąc jeden na prawej, a drugi na lewej dłoni. Medalion babci miał kilka znaczących różnic takich jak kolor, który był srebrny, natomiast mój był złoty. Druga różnica to kamienie szlachetne, których u mnie było dużo więcej, a trzecią i ostatnią różnicą zewnętrzną są drobiazgi składające się w cały obraz sowy takich jak wyodrębnione pióra na brzuchu i głowie, których było u mnie mnóstwo w przeciwieństwie do medalionu babci, na którym takie drobiazgi można było policzyć na palcach u jednej ręki. Odłożyłam oba wisiorki do półki między okulary przeciwsłoneczne, a portfel ponieważ pamiętam co się stało gdy ostatnio były blisko siebie.
Wstałam z łóżka i zaczęłam odrabiać lekcje. Nie było ich za wiele więc w miarę szybko się z nimi uwinęłam. Najwięcej czasu zajęła mi plastyka ponieważ musiałam napisać historię Monalisy i w miare zdolności namalować ją co wcale nie było łatwe. Gdy skończyłam pracę domową poszłam do kuchni przygotować obiado-kolację dla ojca, który miał już niedługo wrócić. Postanowiłam ugotować zapiekankę makaronową, którą Tom bardzo lubi. Przygotowywanie wszystkiego nie zajęło mi więcej niż dwadzieścia minut. Gdy miałam wolną chwilę poszłam do salonu i włączyłam telewizję. Nie leciało nic co mnie zainteresowało więc włączyłam wiadomości. Informowali o kolejnym zniknięciu. Mówili, że po ofiarach nie było ani śladu. Nie chciałam tego słuchać i przejmować się na zapas, bo i tak miałam już wystarczająco powodów do zmartwień. Wtedy usłyszałam charakterystyczny dźwięk dzwonka co oznacza, że Tom wrócił z pracy. Poszłam otworzyć drzwi.
- Hej tato, jak tam w pracy?- Uśmiechnęłam się do ojca na co odpowiedział
- Cześć mała- uhh... nie cierpię jak mnie tak nazywa- wszystko po staremu, cały dzień grałem z Bob'em w karty, wygrałem czterdzieści do siedmiu!- Powiedział triumfalnie- hmmm... co tak pięknie pachnie?- zapytał idąc w stronę kuchni- Czyżbyś zrobiła zapiekankę makaronową?- Nie sądziłam, ze od razu rozpozna potrawę, ale cóż każdemu wolno się mylić. Ojciec usiadł do stołu a ja zaczęłam nakładać. Podczas posiłku żadne z nas się nie odezwało, Tom wygląda na bardzo skupionego,  ja natomiast na zamyśloną. Zastanawiałam się nad dniem dzisiejszym i jutrzejszym. Miałam mieszane uczucia, z jednej strony strach, a z drugiej ciekawość jak to jest naprawdę mieć moc, a nie tak jak we wszystkich filmach o czarodziejach, a z trzeciej strony radość, że mogę jako jedna z nielicznych spełnić marzenie, każdej małej dziewczynki. Zauważyłam, ze ojciec dziwnie na mnie patrzy. W tym samym momencie zorjętowałam się, że nie tknęłam kolacji, podczas gdy talerz Tom'a był już prawie pusty.
- Jak tam ci minął dzień?- Zapytał odkładając talerz do zmywarki.
- Dobrze...- Zawahałam się bo nie wiedziałam czy powinnam powiedzieć ojcu o tym co miało dziś miejsce. Moja intuicja podpowiedziała mi, że to nie była najlepsza myśl. Ze względu na to, ze wcześniej nigdy mnie nie zawodziła postanowiłam nie ryzykować i siedzieć cicho. Po skończeniu mycia naczyń poszłam po salony obejrzeć telewizję. Leciał jakiś film przygodowy, położyłam się na kanapę i zaczęłam oglądać, ale byłam rozkojarzona, zmęczona i nie mogłam się na niczym skupić więc moje oglądanie szlag trafił. Musiałam zasnąć ponieważ gdy się podniosłam z kanapy leciały napisy końcowe filmu. Dlaczego Tom mnie nie obudził? Poszłam do łazienki żeby się umyć. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał północ. Cały korytarz na piętrze przepełniony był odgłosami chrapania. Zamknęłam za sobą drzwi po czym weszłam pod prysznic. Ciepła woda spływająca po moich ramionach pozwoliłam mi na odprężenie się. Po kompieli poszłam do siebie i położyłam się na łóżko rozmyślając co się stało zeszłego wieczoru, że Niall się tak dziwnie zachowywał. No i ta wizja gdy mnie złapał? To było naprawdę... nawet nie wiedziałam jakim słowem to określić. Mogę się założyć, ze prawda której się dowiem już wkrótce mnie nie zaskoczy. Na pewno nie po tym co przeszłam w ostatnich dniach. Zasnęłam zanużajac się w nieskończony świat wyobraźni. Moje sny związane z Niall'em powróciły. Tak jak za pierwszym razem obudziłam się z krzykiem. To był prawie ten sam sen z jedną różnicą, ale znacząca. Bestią, która zaatakowała Horan'a była El. Muszę się dowiedzieć czy ten sen może się spełnić w stu procentach. Poła co prawda juz się sprawdziła. Poznałam Niall'a, dowiedziałam się, że Eleonor jest wilkiem, ale nadal nie wiem czy ta straszna część nie była tylko moją wyobraźnią. Zasnęłam ponownie. Nie wiem jak długa dla mnie była chwila, ale tak naprawdę mogło minąć kilka godzin. Wstałam i poszłam się szykować do szkoły. Będąc w kuchni zjadłam dwa ciastka zbożowe. Nie chciałam z powrotem znowu mieć wyżutów sumienia, że za dużo jem i znowu przytyję. W następnej kolejności zahaczyłam o łazienkę, a potem mój pokój, aby wybrać ubrania na dziś. Nie mogłam się zdecydować co wybrać, czy szary sweter z czarnymi rurkami, czy biały podkoszulek z kurtką dżinsową i czerwonymi rurkami. Rozmyślania przewało mi dziwne wrażenie, że nie jestem w tym pokoju sama. Rozejżałam się lecz nikogo nie zobaczyłam, ale uczucie nadal pozostawało. Chciałam wyjść z pomieszczenia jak najszybciej więc złapałam to ubranie które leżało bliżej mnie, padło na sweter i rurki. Wychodząc złapałam jeszcze medalion z szafki nocnej. Poszłam z powrotem do łazienki alby się przebrać. Odetchnęłam z ulgą, ze w innych pomieszczeniach nie czułam tego czego u siebie. Jednak wiedziałam, że coś tam było na pewno i wątpię, żeby miało dobre zamiary. Wyszłam z domu tak szybko jak się dało chcąc jak najszybciej uciec od tego miejsca ponieważ czułam stamtąd emanujące zło.
Dopiero po jakichś pięciu minutach marszu zauważyłam, że na dworze było bardzo zimno. Zaciągnęłam kaptur na głowę i poszłam dalej. Gdy byłam juz na parkingu przed szkołą wszystkie złe emocje odpłynęły w niepamięć. Przy głównych drzwiach zobaczyłam Eleonor z wielką torbą wypełnioną po brzegi zapewne książkami dla mnie. Gdy podeszłam do przyjaciółki od razu zagadnęłam
- Hej, co to za torba? Co tam masz?- Zapytałam mimo, ze byłam prawie pewna co tam było.
- Cześć, pytasz jakbyś jeszcze nie wiedziała. To książki, z których będziesz się uczyć.- Uśmiechnęła się i pokazała mi ukradkiem zawartość torby.- Chodź schowamy je do samochodu- Powiedziała i ruszyła w stronę, z której ja przed chwila przyszłam. Gdy byłyśmy już przy aucie chciałam zabrać książki od El, żeby ta mogła normalnie otworzyć drzwi, wtedy przypadkiem trąciłam jej dłoń. Nie wiem co to było, ale zobaczyłam jedna ze scen z mojego koszmaru o tych dziwnych stworzeniach. To co zobaczyłam było bardzo podobne do wizji związanej z Niall'em. Nie wiedziałam czy zaczynać się bać, czy odpuścić to sobie. Powoli wróciłam do rzeczywistości. Widziałam, że brunetka dziwnie na mnie patrzy. Torba z książkami leżała na ziemi, widocznie musiałam ja upuścić. Nachyliłam się po nią i szybko wrzuciłam na tylne siedzenie czarnego samochodu, po tym poszłam szybkim krokiem w stronę szkoły. Za wszelką cenę chciałam uniknąć kolejnych spojrzeń Eleonor, ale na próżno.
- Co ci się stało?- zapytała ze zmartwieniem i troską wymalowaną na twarzy- Miałaś jakąś wizję prawda?- Tylko przytaknęłam.
Pierwszy miałyśmy angielski. Lekcja nie była zbyt ciekawa, nauczycielka opowiadała o sztuce "Romeo i Julia", którą kazdy z nas znał chyba na pamięć. Za dwie godziny miałam mieć matematykę na której mieliśmy jechać na wycieczkę. Miałam nadzieję, ze Niall przyjdzie dziś do szkoły ponieważ musiałam z nim porozmawiać. Nie pożałowałam wychodząc na przerwie na dwór. Stał na parkingu oparty o swój samochód.  Ruszyłam w jego stronę on natomiast oczy miał spószczonę w dół. Ogarnęło mnie dziwne uczycie, miałam wątpliwości czy powinnam iść do niego. Był jakiś dziwny, czułam, że mnie widzi, ale nie rozumiałam dlaczego nawet nie podniósł oczu w moją stronę. Zatrzymałam sie na chwilę od Horan'a dzieliło mnie ponad dwadzieścia metrów, gdy usłyszłąm dziwny a zarazem donośny pisk. Tak naprawdę brzmiało to bardziej jak wycie wilka. Od razu pomyślałam o El, która mówiła, że prawdopodobnie podczas najbliższej pełni dojdzie do jej przemiany. Szybko spojrzałam w górę. Zza chmur wyłaniał się wielki lśniący okrągły księżyc. Słyszałam krzyki uczniów składające się w nie wyraźne " Uciekaj! To coś biegnie do ciebie!" chciałam się odkręcić, ale nie zdążyłam bo coś złapało mnie w pasie i w przeciągu kilku sekund znalazłam się w lesie daleko od szkoły. Nie poznawałam tego miejsca i nie wiedziałam gdzie jestem. Zorjętowałam się, ze siedzę na jednej z najwyższych gałęzi ogromnego drzewa. Rozaejzałam się w wszystkie możliwe strony, ale nikogo nie zobaczyłam co jeszcze bardziej mnie zdziwiło. Po chwili usłyszałam szelest i spojżałam w dół. Dokładnie podemną stał ten sam wilk co chwile temu przed szkoła. Wywnioskowałam z tego, ze nie moge być jednak tak daleko od szkoły jak mi się wydawało. Nagle poczułam, że nie jestem na tej gałęzi sama. Ktoś złapał mnie od tyłu w talii i zasłonił usta, żebym się nie odezwała. Była przerażona. Wtem ten ktoś szepnął mi do ucha.
- Siedź cicho i się nie ruszaj, piękna jeśli ci życie miłe- Ten głos rozpoznałabym wszędzie. Niski spokojny, ale zadziorny z silnym irlandzkim akcentem, to był Niall. Mój strach na moment prawie całkowicie zniknął, aby zaraz powrucic ze zdwojoną siłą. Jak on to zrobił? Jak mógł być taki szybki? To kolejne pytanie, na które nie znałam odpowiedzi. Chociaż z drugiej strony wszystko zaczynało się powoli układać w logiczną całość. Oczywiście jeśli to co wpadło mi do głowy można było tak nazwać. Najpierw wizja później dziwna sytuacja z tym zasłanianiem się, a przed chwilą ta niewyobrażalna szybkość. Chyba nigdy wcześniej nie chciałam mylić się taj jak teraz. Nie chciałam, żeby moje najgorsze koszmary się ziściły. Nie, Niall na pewno nie jest wampirem, to nie możliwe. Pomyślałam. Błagałam w duchy abym się myliła, ale wszystkie fakty mówiły co innego. Cała się trzęsłam, z jednej strony przez Horan'a, a z drugiej przez wilka, będącego kilka metrów pode mną, który chciał mnie zabić i na pewno by to zrobił gdyby nie nadludzka szybkość i troskę blondyna o mnie. Jeżeli można było to nazwać troską ponieważ mógł to zrobić tylko dlatego, żeby nie doszło do rozlewu krwi przez co jego sekret mógłby się wydać. Wilk stał jeszcze przez chwilę pode mną i Niall'em. Rozejrzał się uważnie i pobiegł w głąb lasu. Po niecałej minucie chłopak zabrał dłoń, którą zasłaniał mi usta. Miałam ochotę zacząć na niego krzyczeć, nie tle ze złości co z histerii. W czasie nie przekraczającym sekundy znalazłam się na ziemi. Gdy wilk zniknął mój strach również.
- Kim ty jesteś?- zapytałam wiedząc, ze ze strony chłopaka nie grozi mi niebezpieczeństwo, no bynajmniej nie takie jak od tych wilków. długo czekałam na odpowiedź, jedyne do widziałam to bitwę toczącą się w oczach Niall'a.

------------------------------------
No hej wszystkim!
Co u was?
 Podoba wam się rozdział?
 Maicie jakieś sugestie odnośnie dalszego ciągu?
 Co Niall powie Ally?
Macie jakieś pytania ogółem? piszcie! :D 
Przepraszam, że nie było wcześniej rozdziału, ale te próbne egzaminy serio mnie wykończyły plus znowu muszę do szpitala jechać z uwagi na nieszczęsny obojczyk, więc jakby przyszło odpukać na operacje i nie mogłabym przez jakiś czas pisać to was poinformuję ;) Zachęcam też do komentowania każdego kto czyta to seriooo bardzo motywuję! :D
Czytasz = Komentuj

niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 5

Gdy Niall już wyszedł a ja przestałam stać jak kołek na środku salonu poszłam się położyć. Dręczyło mnie wiele pytań na które nie znałam odpowiedzi, ale wszystkie sprowadzały się do jednego. Kim jest Niall? Nie rozumiałam tego co się stało, tej nazwijmy to wizji, potem jego reakcji, tych zmian nastroju. To naprawdę dezorjętujące. Rozmyślałam o tym jeszcze długo. Miałam tyle pytań, a żadnej odpowiedzi. Może w szkole się czegoś dowiem. Cieszyłabym się nawet z najbardziej błahej informacji, żeby tylko była prawdziwa.
Dzisiejszej nocy znowu nie mogłam spać. Miałam kolejny dziwny sen. Byłam w nim na plaży, ubrana w jasne krótkie spodenki i jaskrawo czerwoną koszulkę na ramiączka. Siedziałam na tyle blisko morza, że fale co chwila delikatnie muskały moje stopy. Woda była ciepła i krystalicznie czysta w kolorze zbliżonym do lazuru. Miałam wrażenie, że ktoś za mną stoi. Odwróciłam się i ujrzałam Niall'a. Byłam przerażona. Wyglądał jak siedem nieszczęść, był cały poplamiony krwią, a w rękach miał dużą niebieską papugę. Chciałam krzyczeć, ale niestety nie mogłam. Odwróciłam się od Niall'a nie chcąc oglądać tej sceny, ale to co teraz zobaczyłam było dużo gorsze. Niegdyś piękna błękitna tafla morza zmieniła się w jedna wielką czerwona plamę. Wrócił mi głos dzięki czemu zaczęłam krzyczeć i histerycznie płakać. Chciałam stamtąd uciec, mimo że nie miałam pojęcia jak, z jednej strony blondyn cały we krwi, a z drugiej wielka czerwona plama zamiast wody. Wtedy mnie oświeciło. Dosłownie. Wokół mnie pojawiła się biała aura jak nad głową anioła. Wtedy wiedziałam już co mam zrobić. Użyłam jakiegoś zaklęcia obronnego, które nie wiem skąd znałam, dzięki czemu wszystkie złe rzeczy zniknęły, a ja się obudziłam. Chyba, gdyż wciąż widziałam tą białą aurę. Co prawda nie na całym ciele lecz we wnętrzu prawej dłoni, w której kurczowo ściskałam małą, złotą sówkę od Niall'a. Wtedy właśnie dotarło do mnie, że to ta sowa świeci i że we śnie kiedy ta aura mnie otuliła także miałam ją na szyi. Odruchowo ją odrzuciłam. Upadła na fotel, przynajmniej tak sądzę bo gdy ją puściłam zgasła. Podniosłam się z łóżka i włączyłam światło. Ubrana byłam w szare spodenki od piżamy i różowy podkoszulek. Podniosłam wisiorek i zrobiłam dokładnie to samo co we śnie, ale nawet nie musiałam wypowiadać zaklęcia ponieważ i bez tego naszyjnik świecił otulając mnie swa nieziemską aurą. Nie mogłam wyjść z podziwu i zdziwienia. Weszłam z powrotem pod kołdrę, a sówkę schowałam pod poduszkę. Chciałam jeszcze trochę się zdrzemnąć ponieważ było bardzo wcześnie. Udało mi się zasnąć, ale niestety na krótko bo budziki zaczął dzwonić nieznośnie chwile po tym. Wstałam wyszykowałam się po drodze chwytając gruszkę i wyszłam do szkoły. Byłam pół żywa i nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Nie mogłam się na niczym skupić przez zadręczające mnie w dalszym ciągu pytania, na które nadal nie uzyskałam odpowiedzi. Zadzwonił dzwonek, a nauczyciel od biologii, o ile to w ogóle była biologia powiedział żebyśmy wyszli. Nie zdążyłam dobrze przekroczyć framugi drzwi, a już widziałam czekającą na mnie pod ścianą Eleonor. Gdy tylko do niej dotarłam zasypała mnie lawiną pytań.
- No i jak było?- Próbowała zachować spokój, ale cała aż kipiała z ciekawości, zaś ja postanowiłam udawać niewiniątko.
- Ale co, jak było? Nie w wiem o co ci chodzi.- Udawałam zdziwiona minę.
- Oj nie udawaj niewiniątka, przecież doskonale wiesz, ze chodzi mi o Niall'a- Nadal nie dawała za wygrana a mnie przerażało nasze podobieństwo. Co prawda chciałam się komuś wygadać i to bardzo. Chciałam opowiedzieć o tych wszystkich dziwnych zdażeniach, ale nie wiedziałam czy mogę. Przecież to co się działo ostatniego wieczoru nie należało do normalnych.
-Ah, o to ci chodzi! Wszystko ci później opowiem, ale najpierw...- Dziewczyna nie dała mi dokończyć wyskakując z kolejnym pytaniem
- Nie uwierzysz czego się dowiedziałam! Znalazłam stare pamiętniki mojej pra pra pra pra ileś tam pra babci i ona opisuje tam całe życie w tym to że jest niby wilkołakiem, a co lepsze twoja babcia czarownicą! Dam ci to do przeczytania, chociaż sama też powinnaś coś mieć na ten temat u siebie.- Powiedziała nadal podekscytowana El, natomiast mi odjęło mowę. Dlaczego te wszystkie dziwne rzeczy dzieja się teraz? 'Zaczynam wariować' pomyślałam.
- Ale jak ty to znalazłaś?- Zapytałam nadal nie dowierzając
- No sama nie wiem. Miałam dziwny sen i pomyślałam, że to sprawdzę. Wyobraź sobie moją minę jak się okazało, że te pamiętniki jednak tam są.- Powiedziała ziewając.
- Do której ty to czytałaś?- Byłam pewna, że nie przespała z pół nocy.
- Eeeemm... jakoś do czwartej.- uśmiechnęła sie.- Nie pamiętam dokładnie.
- Okay, a powiec mi coś jeszcze o tej mojej- zrobiłam niewidzialny cudzysłów- babci czarownicy.
- Hmmm... cóż, tam było napisane, ze była ona jedną z najpotężniejszych czarownic w historii, ale nie była zła jak większość potężnych wiedźm. Miała dobre serce i zawsze starała się pomóc. Wiem, że każda z nich miała też swój medalion i to chyba tyle.- Znowu się uśmiechnęła na co chętnie odpowiedziałam bo w końcu uzyskałam odpowieć na chociaż jedno z wielu męczących mnie od wczoraj pytań.
Poszłyśmy na sale gimnastyczną gdzie na El czekała już rudowłosa dziewczyna o imieniu Nicol, której nazwiska po prostu nie da się zapamiętać. Nauczyciel przyniósł na rakietki do tenisa i kazał dobra w pary. Mi trafiła się czarnowłosa dziewczyna o imieniu Amber. Grałyśmy na przeciw drzwi dzięki czemu udało mi się uderzyć piłeczka pana Duckan'a. Przez następną część lekcji nie narobiłam większych szkód, mimo to jednak reszta uczniów omijała mnie szerokim łukiem. Po wf wróciłam do domu. Zdjęłam kurtkę i pobiegłam prosto na strych. Pomieszczenie było duże i bardzo zagracone, panował tam pół mrok. Nie wiedziałam od czego mam zacząć. Po prawej stronie zobaczyłam duży stary kufer. Ruszyłam w jego stronę dwukrotnie zahaczając głową o krokwie. Nachyliłam się nad skrzynią aby móc ja otworzyć, co nie było wcale łatwe bo była niemiłosiernie ciężka. W środku było wiele renesansowych sukni, które były w naprawdę dobrym stanie co mnie zdziwiło. Oglądałam je dość długo ponieważ kufer był bardzo obszerny. Widziałam już deski stanowiące podłogę skrzyni gdy zauważyłam, że jedna z desek jest poluzowana więc ja podniosłam. Kryło się za nią drugie dno skrzyni. Czułam dziwną moc emanującą z niej. Wyjęłam jeszcze jedna deskę i zobaczyłam, że leży tam wile starych dzienników zapewne jeszcze z czasów odrodzenia. W samym rogu leżało pudełeczko. Wyciągnęłam w jego stronę rękę gdy zaczęło świecić dokładnie tak samo jak mój wisiorek w nocy. Nawet przez moment się nie zawahałam i podniosłam opakowanie zdejmując pokrywę. W środku był łańcuszek podobny do tego od Niall'a, tylko z mniejszą ilością kamieni szlachetnych.. Zauważyłam, ze kieszonka moich dżinsów również zaczęła świecić. Nie wiedziałam o co chodzi, dwa praktycznie takie same wisiorki, oba świecą pod moim dotykiem, co jest grane? Wyjęłam sówkę i zbliżyłam ją do drógiej. Wtedy one same jak dwa magnesy zaczęły się przyciągać. Czym bliżej siebie  były tym bardziej świeciły. Nie chciałam żeby się złączyły bo miałam co do tego złe przeczucia więc włożyłam je do kieszeni jeden do prawej drugi do lewej. Wyciągnęłam rękę ku trzem starym pamiętnikom. Położyłam je na podłodze obok kufra, po czym włożyłam wszystkie suknie z powrotem do srodka upewniając się po tym, że na pewno zamknęłam pokrywę skrzyni na kłódkę. Poszłam z pamiętnikami pod ręką do pokoju. Miałam nadzieję, że znajdę w nich chociaż kilka odpowiedzi na moje niezliczone pytania. Usiadłam na łóżko i położyłam koło siebie pamiętniki. Intuicja podpowiedziała mi żeby zacząć od środkowej książki, najgrubszej i chyba najstarszej z nich wszystkich. Była obłożona w ciemna brązową skure przewiązana cienka wstążką. otwożyłam pamiętnik na pierwszej stronie. Miałam rację, że suknie i pamiętnik są z czasów oświecenia. Zaczęłam czytać.
"10.09.1724r.
Drogi pamiętniku dzisiejszy dzień był naprawdę dziwny. Po południu dostałam od babci piękny medalion. Wyglądał jak sowa wysadzana kamieniami szlachetnymi. Od kąd miałam go na szyi działy się nieprawdo podobne rzeczy. Gdy byłam szczęśliwa była piękna pogoda, ale gdy ktoś mnie zdenerwował przemieniała się w straszna burzę z piorunami. Wszystko zaczynało także dygotać jak przy trzęsieniu ziemi. Babcia mówiła, ze tak musi być przy najmniej na początku, później mam zacząć panować nad swoja mocą. Słyszałam również, ze u każdego wygląda to inaczej, ale wszystkie mają wspólna cechę. Każdy dostaje medalion. Zmienia się on w zależności od mocy właściciela. Najpotężniejsza jest sowa. Czym więcej ma kamieni szlachetnych, tym jest silniejszy. Moc tą dziedziczy każde pokolenie, ale nie wszyscy o tym wiedzą ponieważ moc może być uśpiona. Teraz idę spać. Jutro napiszę o kolejnych etapach."
Powinnam być chyba teraz szczęśliwa, ale nie byłam. Wiedziałam już, że mam wielka moc, że jestem czarownicą, że to co się teraz dzieje jest naturalne, ale mimo wszystko nie chciałam w to uwierzyć. Jak byłam mała rodzice opowiadali mi bajki o czarodziejkach, ale nie sadziłam, że to może być prawdą, aż do teraz. Całe moje dotychczasowe życie stanęło pod znakiem zapytania. Nie będę już taka jak wszyscy inni. Nie chciałam zmieniać swojego życia. Chciałam być zwykłą dziewczyna, ze zwykłymi problemami, a nie czarownicą, która może wszystko i wszystkich kontrolować. Wtedy coś mi się przypomniało ' skąd Eleonor wiedziała, że to czego szukam laży u mnie na strychu. Może ona też jest czarodziejką?' przeszło mi przez umysł. A Niall? Kim on jest? bo zwykłym chłopakiem to na pewno nie. Zerknęłam na zegarek. Była siedemnasta. Złapałam za telefon i zadzwoniłam do El mając nadzieję, że zgodzi się mnie odwiedzić. Nie myliłam się przyszła w mgnieniu oka. Poszłyśmy od razu do mojego pokoju, a ja już się nie mogła doczekać aż zadam jej parę pytań, przechodząc już na początku do rzeczy do rzeczy.

-------------------------------
Hej wszystkim! :D
Mam nadzieje, ze rozdział wam sie podoba. Jak myślicie Ally w kacu dostanie swoje odpowiedzi? Co się dalej stanie z Niall'em?
dowiecie się tego niedługo, ale mam nadzieje, że podzielicie się ze mną jakimiś swoim teoriami, chętnie poczytam ;) i przepraszam, ze rozdział kończy się w takim momęcie, ale uwierzcie tak jest ciekawiej dobra to podsumowując w tym tygodniu mam próbne egzaminy gimnazjalne, ale pewnie dam radę pisać i zachęcam do udzielania się pamiętaj
czytasz = komentuj to na prawdę motywuję :)

piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 4

Gdy udało wyrwać mi się z osłupienia w które wprawił mnie Niall i jego bezczelność poszłam w stronę sali gimnastycznej gdzie czekała na mnie Eleonor, która nie wiem jakim cudem zdążyła już powierzchownie dowiedzieć się o incydencie? z Horan'em.
- Możesz mi wyjaśnić co ty najlepszego zrobiłaś?- Zapytała brunetka będąc ewidentnie w szoku, ale ja nie bardzo ją zrozumiałam przecież nawet nie zdąrzyłam się odezwać.
- Ja? Nic.- Bąknęłam i postanowiłam udawać głupią, mając nadzieję, że może dowiem się czegoś o czym sama nie wiem.
- Umówienie się z Niall'em to dla ciebie serio nic?! Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego co narobiłaś?- Poszłyśmy, a raczej El poszła na sale gimnastyczną ciągnąc mnie za sobą gdy usłyszałyśmy dzwonek. Przechodząc przez próg drzwi zauważyłam grupkę dziewczyn które za pewne są tak zwanymi gwiazdami w tej szkole wnioskując po ich zdzirowatym wyglądzie. W tym samym momencie wzrok dziewczyn przeniósł się na mnie. Można było dostrzec w nim pogardę i zazdrość? " ale o co?" zapytałam samą siebie w myślach. Usłyszałam wtedy też bezczelny śmiech i wiedziałam, że jest on skierowany do mnie więc postanowiłam dolać oliwy do ognia jak to mam w zwyczaju, odstawiając szopkę w stylu " przy mnie możecie się schować głupie panienki. patrzcie i podziwiajcie, królowa idzie!" dzięki czemu momentalnie minka im zrzedła. Reszta lekcji minęła mi nadzwyczaj szybko, czego z całego serca nienawidziłam ponieważ oznaczało to spotkanie z Niall'em, o ile jeszcze nie zmienił zdania co jest mało prawdopodobne, ale cóż nadzieja umiera ostatnia czyż nie?
- Hej, wróciłaaaam!- krzyknęłam przekraczając próg domu, ale odpowiedziała mi tylko cisza- Tato, jesteś?- zapytałam, ale nadal cisza. Weszłam do kuchni i zauważyłam karteczkę przyczepioną do lodówki z koślawym pismem Tom'a
" Musiałem pojechać wcześniej na komisariat. Mamy dziwny przypadek.  W lodówce masz jedzenie, możesz coś sobie ugotować wrócę jutro rano. Tata"
Z jednej strony odetchnęłam z ulgą bo oznacza to że nie będę mieć przypału jeśli Horan postanowi przyjść, ale z drugiej też niepewność ponieważ oznacza to, że będę zupełnie sam na sam z obcym chłopakiem, który Bóg wie co chcę zrobić.Westchnęłam na myśl o tym. W sumie po co ja w ogóle o tym myślę? Przyjdzie pójdzie, zaspokoi ciekawość "nową" i się odwali. Spojrzałam na zegarek, który niestety pokazywał osiemnastą. Oznaczało to że czas najwyższy wziąć się za robienie kolacji. Zdecydowałam się na rybę z warzywami bo była najprostsza i dość szybka w zrobieniu. Włączyłam głośno muzykę i zaczęłam pracę a zanim się obejrzałam usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich niepewnie nadal łudząc się, że to może El lub Zayn, w sumie nawet nie wiem czemu. Otworzyłam a przede mną stanął Niall z przepiękną granatową różą.
- Hej księżniczko, zaprosisz mnie do środka czy będziemy tak stać?- Zapytał rozglądając się dookoła własnej osi.
- Uum, taaa, jasne, wejdź- udało mi się wybełkotać ' czemu on tak na mnie działa?' pomyślałam otwierając szerzej drzwi
- Proszę- powiedział blondyn podając mi różę- to dla ciebie. Mam nadzieje, ze ci się podoba- Dodał uśmiechając się promiennie.
- Dziękuję, jest śliczna! Jak ty ją w ogóle znalazłeś?
- Ma się swoje sposoby- na jego twarz wkradł się znowu cwaniacki uśmiech, dokładnie ten, który mnie tak irytował w szkole.
- Nie sądziłam, że przyjdziesz- Uśmiechnęłam się i poszłam w stronę swojego pokoju.
- Dlaczego? Ja zawsze dotrzymuje słowa- Powiedział Niall siadając na fotelu przy szafie.
- Nie wiem sama. Po prostu sądziłam, że sobie żartujesz, a następnego dnia będziesz się ze mnie nabijał, że się nawet nie sprzeciwiłam.- Wypaliłam czując jak oblewa mnie fala rumieńców.
- Nie miałaś nawet jak się sprzeciwić, słońce. Pamiętasz?- Odpowiedziałam tylko przytaknięciem będąc całkowicie sparaliżowana jego bliskością gdy siadł parę centymetrów ode mnie na łóżku- No właśnie, po za tym ja się nie bawię w wyśmiewanie, to jest żałosne.- i znowu ten uśmiech uuhh...
- To dlaczego w takim razie przyszedłeś?- zapytałam dość pewnym głosem zaskakując tym sama siebie.
- Dlatego Alice, że widzę, że nie jesteś taka jak te wszystkie idiotki z miasta.
- Ally, po prostu mów Ally. Nie przepadam za pełnym imieniem- przygryzłam lekko dolną wargę w zakłopotaniu.
- Okay, Ally wieeesz- przeciągnął- Mam coś jeszcze dla ciebie.- Powiedział wędrując dłonią po kieszeniach  swojej fioletowej bluzy.
- Jak to?- Zapytałam zdziwiona. No bo jak ten chłopak mógł się tak zmienić? jeszcze pare godzin temu w szkole był skończonym idiotą, a teraz jest taki uroczy i jeszcze te prezenty, o co chodzi?
- Tak to, lubię dawać prezenty- powiedział podając mi małe podłużne pudełeczko- Proszę- Otworzyąłm owe pudełko, a moim oczom ukazał się przepiękny złoty wisiorek z małą sówką z różnobarwnymi cyrkoniami. Spojżałam zszokowana na Niall'a, którego mina mnie zaniepokoiła ponieważ był dziwnie zaskoczony jakby sam widział naszyjnik pierwszy raz na oczy.- Podoba ci się?- Zapytał gdy jego mina wróciła do normy
- Taa...tak, jest niesamowity, dziękuję!- Powiedziałam i w odruchu rzuciłam się na szyje blondyna, on tylko lekko się zaśmiał w momencie gdy ja uświadomiłam sobie co zrobiłam od razu się odsuwając.
- Zapiąć ci go?- Zapytał nadal lekko się śmiejąc z mojego zachowania, za co dostał mordercze spojenie.
- Jakbyś mógł- Odpowiedziałam podając mu prezent i odkręcając się tyłem.
- Weź włosy- polecił ciągnąc lekko za jeden z moich blond pukli. Przerzuciłam włosy na prawe ramie i poczułam gorący oddech chłopaka na swoim karku, gdy zapinał wisiorek. - Pasuje ci on- powiedział, a ja poczułam jak składa pocałunek na mojej szyi. Poczułam jak przez całe moje ciało rozchodzi się przyjemny dreszcz od jego dotyku, ale zaraz co? "Przecież ja praktycznie nie znam tego chłopaka! Co ja wyprawiam?" zapytałam odsuwając się na bezpieczą odległość i dziękując w duchu, że usłyszałam jak piekarnik zabrzęczał ogłaszając koniec pieczenia.
- Jedzenie gotowe, mam nadzieję że jesteś głodny hmm?- zapytałam odwracając się do nadal lekko zdezorjętowanego Horan'a.
- Jeszcze pytasz? Ja zawsze jestem głodny!- powiedział wielce uradowany idąc za mną w stronę kuchni.
- Lubisz rybę?- zagadnęłam, wyjmując jedzenie z piekarnika, przez co po całym pomieszczeniu rozszedł się jej aromatyczny zapach.
- Jeśli smakuję tak jak pachnie to polubię- powiedział śledząc wzrokiem każdy mój ruch.
- Smacznego- powiedziałam kładąc dwa talerze na stole przy oknie
- Mówiłaś, że nie wierzyłaś w moje przyjście, ale jednak zrobiłaś obiad.
- A kto powiedział, że specjalnie dla ciebie gotowałam- Powiedziałam z przekąsem wystawiając język na co Niall się zaśmiał tym swoim słodkim głosem na który nie da się nie odpowiedzieć, więc razem zaczęliśmy się śmiać. Po kolacji siedzieliśmy przy stole jeszcze jakieś dwie godziny rozmawiając i śmiejąc się co rusz przez Niall'a w większości, który stwierdził, ze świetnie się śmieje i że będzie mnie rozbawiać robiąc głupie miny lub opowiadając kawały przez które rozbolał mnie brzuch, a bądźmy szczerzy dawno się tyle z kogoś nie śmiałam więc to było całkiem nowe/ zapomniane uczucie.
- Chyba muszę się już zbierać- powiedział blondyn podnosząc się z kanapy
- Jeśli musisz- Powiedziałam lekko zawiedziona, ale nie dałam po sobie tego poznać.
- Widzimy się jutro, słońce?- zapytał gdy szliśmy w stronę drzwi frontowych.
- Tak jasne i jeszcze raz dziękuje za prezent
- Proszę- powiedział Niall z uśmiechem i w tym momencie jak na moje nie szczęście potknęłam się o dywan prawie upadając, dzięki Horan'owi który w ostatnim momencie złapał moją talię ratując mnie przed zderzeniem z podłogą, ale to co wtedy się stało nie było normalne. W miejscu gdzie znajdowały się dłonie blondyna poczułam przerażający chłód przenikający każdy cal mojego ciała. W tej samej chwili też przed oczami stanęły mi krew i śmierć. Gdy Niall mnie puścił wszystkie mroczne obrazy mnie opuściły.- Przepraszam Ally, ale naprawdę powinienem już iść- Powiedział, szybko się odwracając, ale mimo tego zauważyłam ze jego wcześniej lazurowe tęczówki znacznie pociemniały przypominając nocne niebo. Nic nie odpowiedziałam. Jedyne co mogłam zrobić to patrzeć jak chłopak wychodzi pospiesznie z mojego domu nawet się nie odwracając, podczas gdy ja nadal nie wiedziałam co przed chwilą się stało, a jedyne czego byłam pewna to to, że Niall też to widział.

----------------------------------
hej wszystkim!
Bardzo przepraszam że tak długo nie było rozdziału, ale nie miałam kompletnie do tego głowy ponieważ od wakacji mam połamany obojczyk (o ile kogoś to obchodzi ;)) i nie mam zrostu przez co w ostatnim tygodniu do tego stopnia mnie to bolało, że nie byłam w stanie pisać, jeszcze raz przepraszam. Następny rozdział prawdopodobnie pojawi się w niedziele.
czytasz= komentuj ;)

wtorek, 25 listopada 2014

Rozdział 3

Miałam bardzo dziwny sen. Byłam w nim ja, Eleonor i jeszcze ktoś. Pewien chłopak. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Miał jaśniejsze włosy ode mnie. Byliśmy na zwyczajnym przedmieściu. Niedaleko nas był stragan, a po mojej prawej dom, do którego nie wiem dlaczego chciałam wejść, ale bałam się uchylonych drzwi ponieważ miałam wrażenie, że jakieś niebezpieczeństwo tam na mnie czeka, ale gdy stałam przy chłopaku wszystko co złe uciekało w niepamięć, zostawiając tylko nasz mały wspólny świat. Liczył się tylko on. Nagle ni sąd ni zowąd odezwała się Eleonor w chwili gdy prawie zapomniałam o jej obecności.
- Niall, znalazłeś już coś?- a więc nazywa się Niall. Dopiero po słowach dziewczyny zauważyłam że para szuka czegoś zawzięcie przegladając stare książki.
- Nadal nic- westchnął blondyn, a ja rozmarzyłam się o jego miękkim głosie, który odbijał się echem jeszcze dłuższą chwilę w mojej głowie. Kucnęłam na wysokości siedzącego Niall'a dzięki czemu mogłam się go zapytać na ucho czego szukają i dlaczego mam takie dziwne przeczucie związane z domem za nami- Szukamy informacji.- zawahał się lecz mimo to odpowiedział i na drugie pytanie- Nie dziwię ci się. Miałem dokładnie to samo co ty i niestety moje przypuszczenia się potwierdziły- westchnął- W środku są złe istoty. Proszę nie zbliżaj się tam. Widzisz że drzwi są uchylone?- zapytał na co przytaknęłam cicho- Ktoś je trzyma zapewne jeden z nich- Powiedział potrząc mi w oczy i trzymając kurczowo za dłoń. Tak jakby bał się, że jedno z tych stwożeń złapie mnie i będzie próbowało zabrać mnie od niego.
- Jakie złe istoty? Jak się nazywają? Kim są? Czego do jasnej cholery od nas chcą?- Chłopak nic nie odpowiedział tylko wrócił wzrokiem do książek a mnie coraz bardziej zadręczał pytania. Nagle sen ten ze spokojnego przemienił się w koszmar. Niall w pokoju obok mnie walczył z jakimś stworzeniem. Nie mam pojęcia co to było. Wyglądało trochę jak człowiek, a trochę jak wilk. Byłam przerażona. Gdy się odwróciłam jedna z tych bestii biegła prosto na mnie. Nie wiem skąd, ale wiedziałam co mam zrobić. Broniłam się w dokładnie taki sam sposób co Niall tylko z tą różnicą, że byłam od niego znacznie wolniejsza. Usłyszałam upadek. Blondyn leżał na ziemi i się nie ruszał. Wtedy zaczęłam wrzeszczeć. Zerwałam się z łóżka zalana potem i łzami z płytkim oddechem. Spojżałam na zegarek. Było po siódmej. Wiedziałam, że i tak już nie dam rady zasnąć więc zaczęłam się powoli szykować na pierwszy dzień w nowej szkole. O ósmej dziesięć byłam już gotowa. Nie pozostawało mi nic innego jak tylko czekać na przyjście El i Zayn'a. Zjawili się punktualnie dwadzieścia minut później.
- Pięknie wyglądasz- skomplementował mnie Zayn gdy kończyłam zakładać buty.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się szeroko, ale zaraz tego pożałowałam widząc skwaszoną minę przyjaciółki- El, co jest?- zapytałam zmartwiona.
- Nic. poprostu ja się nie mogę doczekać jednego głupiego komplementu od- zamyśliła się- nawet nie wiem kiedy, a wystarczy, ze założysz spódnice to on- wskazała na brata- ślini się jak pies- zaśmiałam się na jej ofuczoną minę- debil- bąknęła.
- Najukochańsza, najwspanialsza, najskromniejsza i najpiękniejsza siostro na świecie, wystarczyło poprosić- zażartował chłopak. Teraz to już cała trójką śmialiśmy się w niebo głosy z tej całej sytuacji. Resztę drogi do szkoły El opowiadał mi w skrucie o wszystkich nauczycielach i co gdzie jest.
Okazało się że jesteśmy na innych profilach, co oznaczało, że pierwsze trzy lekcję miałam sama. Dziękowałam w duchu za to iż słuchałam wykładu dziewczyny na temat położenia danej sali, bo bez tego czuję ze bym za nic ich nie znalazła. Wychodząc z sali od biologii zauważyłam, że Eleonor czeka już pod ścianą
- to co idziemy?- zapytała
- Taa, jasne- odparłam wesoła. Szyłyśmy w stronę stołówki ponieważ była przerwa obiadowa. Gdy miałam już siąść obok przyjaciółki przy stole zobaczyłam go i doznałam szoku. Te same włosy, te same oczy, ten sam uśmiech siedzące zaledwie dwa stoliki ode mnie. Nie mogłam w to uwierzyć. Jeszcze parę godzin temu śnił mi się nie jaki Niall, a teraz widzę jego sobowtóra. Właśnie przecież to o pewnym Niall'u mówiła mi wczoraj El, ale czy to możliwe, żeby to był on?
- ej Ally, co z toba? wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła- zaśmiała się brunetka kierując swój wzrok w dokładnie to samo miejsce co ja. Dopiero wtedy momentalnie ucichła, a ja zdałam sobie sprawę sprawę że stoję na środku stołówki z tacą w rękach wpatrzona w bliżej nieokreślony punkt dla otoczenia. Miałam wrażenie, że moja twarz płonie więc szybko usiadłam chowając twarz w dłoniach. Niestety nie na długo bo ponownie odezwała się dziewczyna- Pewnie zauważyłaś już naszego przystojniaka- zaśmiała się a ja znowu przeniosłam wzrok na chłopaka i mogę przysiądz, że uśmiechnął się gdy dziewczyna go tak nazwała
- Tak, jak jemu hmm..- udałam, ze się zastanawiam próbując zachować resztki godności- Niall, dobrze pamiętam?
- Yep- ucięła krótko i zaczęła jeść kończąc temat za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Podczas posiłku zauważyłam że blondyn patrzył w naszym kierunku i się kilka razy uśmiechnął. Starałam się nie zwracać zbytnio na to uwagi, co naprawdę było nie lada wyzwaniem biorąc pod uwagę jak słodki ma uśmiech.
Usłyszałam dzwonek przez co szybko poderwałam się do pionu nie chcąc spóźnić się pierwszego dnia. Poszłam w stronę drzwi zostawiając El z jakąś rudowłosą dziewczyną. Nagle przez mojego pecha wpadłam na kogoś robiąc przy tym lekkie zamieszanie.
- Ja bardzo przepraszam- powiedziałam ze spuszczona głową bojąc się spojżeć na kogo wpadłam.
- Na przyszłość możesz trochę uważać księżniczko- fuknął chłopak o znajomym głosie. Podniosłam w końcu na niego wzrok to był Niall, a może raczej jego wredna wersja. Rzucił mi jeszcze spojrzenie na odchodnę i ruszył w dokładnie tą samą stronę co ja.
Na lekcje weszłam oczywiście spóźniona bo przecież musiałam się zgubić po drodze. Wchodząc do sali obrzucona morderczym wzrokiem nauczyciela zaóważyłam, że zostało tylko jedno wolne miejsce obok jak to El określiła " naszego przystojniaka". Usiadłam po cichu mając nadzieję, że się nie odezwie. Niestety przeliczyłam się.
- Cześć słońce, już mnie nie pamiętasz?- zapytał chłopak szepcząc prosto do mojego ucha, aż mnie ciarki przeszły od jego głosu.
- Nie jestem twoim słońcem- bąknęłam ignorując jego pytanie.
- Oj Alice, co ty taka nie w humorze? Na stołówce byłaś jeszcze wesolutka- uśmiechnął się cwaniacko.
- Skąd znasz moje imię?- nadaj ignorowałam jego pytania będąc ciekawa jedynie odpowiedzi na moje
- Pierwszy spytałem- i znowu ten uśmiech uhh
- Ale ja nie odpowiem na żadne z twoich pytań póki ty nie odpowiesz na moje- tym razem to ja się uśmiechnęłam triumfalnie.
- Plotki szybko się rozchodzą, chociaż nie da sie ukryc na żywo jesteś zdecydowanie ładniejsza.
- Czego ty w ogóle ode mnie chcesz, Niall?- zapytałam już lekko podirytowana jego cwaniackim uśmieszkiem.
- Poznać nową uczennicę. To chyba nie powinno cie dziwić co?- i kolejny zadziorny uśmiech
- Pnie Horan, może się pan łaskawie uciszyć czy mam wysłać pana do dyrektora?- zapytał zirytowany nauczyciel, a ja dziękowałam w duchu
- Nie trzeba, panie profesorze- jak ten chłopak to robi, że cały czas jest uśmiechnięty? Do końca lekcji blondyn siedział już cicho, a ja nie miałam zamiaru tego zmieniać. Usłyszałam dzwonek i mozolnie podniosłam sie z ławki. Gdy chciał sięgnąć po torbę zauważyłam że Niall zdążył spakować już poje książki. Podał mi torbę. Może on wcale nie jest jednak taki zły?
- Wpadnę dziś do ciebie o dziewiętnastej- wyszczerzył się a mnie aż zatkało
- Co?- Nie wiedziałam co innego w tej sytuacji powiedzieć
- Do zobaczenia, księżniczko!- pocałował mnie w policzek i wyleciał nadal zadowolony z sali zostawiając mnie w całkowitym szoku.

-------------------------------
hej wszystkim! ;D z góry przepraszam jeśli są jakieś błędy starałam sie poprawić, ale mogłam czegoś nie zauważyć :) chcę powiedzieć że w następnym rozdziale mozecie się spodziewać ciekawego zwrotu akcji, ale myśle że będziecie musieli czekać na niego do weekendu bo mam od jutra sporo na głowie ( porządki , ang, zabawa, i próbny egzamin gimn.) dobra nie zanudzam więcej do weekendu  pamiętaj!
Czytasz = Komentuj :D

poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 2

Cały lot praktycznie przespałam pomijając nieprzyjemny początek zwiazany z startem i jakąś przerażoną kobietą, która siedziała przedemną.będąc już na lotnisku w Dublinie bez trudu znalazłam swojego ojca Toma. Przywitał mnie wielkim uściskiem, który odwzajemniłam
- cześć słonko, co u ciebie?- zapytał ojciec zabierając odemnie walizkę.
-dobrze. Tęskniłam za tobą. Nie dzwoniłeś ostatnio- wypominam mu z miną smutnego psiaka.
- ja za tobą też i przepraszam mieliśmy dużo na głowie w ostatnim tygodniu jakaś dziwna sprawa- przyznał ojciec łapiąc się za kark
-nie wnikam- wolałam olać temat już na samym początku niż potem żałować swojej głupoty i chorej ciekawości przez które pewnie mogłabym zacząć grzebać w aktach świadków lub nie wiadomo co jeszcze. wzruszyłam ramionami i poszłam przed siebie w stronę wyjścia.
Drogo minęła nam spokojnie. podziwiałam okolice czyli w sumie tylko drzewa bo droga z Dublinu do Mullingar to praktycznie sam las. Wjeżdżając do miasteczka zauważyłam że wszystko jest dokładnie tak samo jak było osiem lat temu. o ile dobrze pamiętam rzecz jasna.dom Toma a teraz także i mój znajdował się na obrzerzach miasta praktycznie pod samym lasem. Nie był wielki. klasyczny domek rodzinny z białego drewna z granatowym dachem.
-Alice! idziesz wreszcie czy nie?- krzyczy ojciec stojąc już w drzwiach. ruszam żwawym krokiem w jego stronę przypominając sobie jak kiedy spędzałam tu wakacje- twój pokój jest na górze- powiedział wskazując głową na schody i dając mi walizkę do ręki- możesz iść się rozpakować jak chcesz- zrobiłam jak poradził i wczłapałam się po schodach do pokoju. Gdy tylko przekroczyłam próg drzwi uderzyło mnie to, że wszystko wygląda dokładnie jak kiedyś, no może po za zasłonami i pościelą. postawiłam bagaż przy drzwiach a sama rzuciłam się na łóżko. Fakt może i spałam w samolocie, ale zanurzając się pod cieplutką kołdrą poczułam się strasznie zmęczona i odpłynęłam.
- jest już ally? jest?- usłyszłam ponaglające pytania kierowane w stronę mojego taty przez jakąś dziewczynę. znałąm jej głos tylko za nic nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należy
- tak, ale chyba śpi. Nie wyszła z pokoju od jakiś czterech godzin- mówi tom do tajemniczej dziewczyny
- możemy do niej zajrzeć?- odezwał sie tym razem chłopak o młodzieńczym głosie, którego też z kąź kojarzyłam
- tak, a jeśli nadal śpi to obudzić!- zawołał ojciec za jak sądzę rodzeństwem. zdążyłam spojrzeć jeszcze tylko na zegarek i aż mnie zatkało była osiemnasta. 'ile ja musiałam spać?' przeszło mi przez myśl.usłyszałam jak drzwi się uchylaja więc w tamtą stronę powędrował też mój wzrok. zobaczyłam śliczną drobną brunetkę o niebieskich oczach i niesamowicie przystojnego czarnowłosego chłopaka o czekoladowych oczach.
-cześć!- krzyknęła dziewczyna obejmując mnie za szyję- pamiętasz mnie jeszcze w ogóle?- zapytała, a ja zaczęłam się zastanawiać i do głowy wpadła i tylko jedna myśl
- Eleonor?- zapytałam niepewnie
-i co?- zwruciła się w stronę chłopaka- mówiłam ci ze pozna ha!- zaśmiala się
-no dobra dobra, może i miałaś racje, ale co z tego? mnie i tak nie pamięta ha!- tym razem czarnowłosy się zaśmiał
- a skąd ta pewność?- zapytałam z uśmiechem
- bo się za bardzo zmieniłem żebyś po tylu latach mnie poznała- chłopak odwzajemnił uśmiech i pokazał mi język. to go zdradziło. wszędzie bym rozpoznała ten zadziorny uśmieszek
- Zayn!- mina kolegi zrzedła momentalnie a ja razem z Eleonor zaczełyśmy się śmiać jak głupie
-ale jak?- zapytał nie to siebie ni to nas
- zawsze powtarzałam, że twój głupi uśmieszek rozpoznam wszędzie- teraz to ja pokazałam mu język
- dobra el moze i tym razem ci sie udało, ale jeszcze sie odwdzięcze- zaśmiał sie i usiadł obok nas na łóżku
- opowiadajcie, co tam u was? tyle sie nie widzieliśmy- przy tej dwójce zawsze świetnie się czułam i nie było chwili żeby nasze rozmowy sie nie kleiły dlatego podwójnie lubiłam sie z nimi widywac
-u nas? hmmm...- zaczęła el- w sumie to nic nadzwyczajnego. mieszkam tam gdzie kiedyś, nikt nowy i ciekawy sie nie sprowadził tu oprucz ciebie oczywiscie, chodzimy do szkoły i....- nie mogła do kączyc przez wtrącenie sie jej brata
- ...i będziesz chodzić do klasy razem z el- powiedział chyba naprwade zadowolony z tego faktu- a co u ciebie?
- w sumie to całkiem dobrze. miałam juz serdecznie dość Londynu więc jestem prze szczęśliwa że zamieszkałam z tatą, a to że wy- pokreśliłam ostatnie słowo- pamiętaliście o mnie to...- nie mogłam znaleźć odpowiednich słów więc poprostu przytuliłam przyjaciół na co od razu odpowiedzieli. Rozmawialiśmy jeszcze długo o wszystkim co nam sie nasunęło na myśl, o wszystkich bzdurach, wspominając odpały z lat dziecińswa i jeszcze długo by wymieniać. nagle el otwożyła szeroko oczy
- jej jak juz późno! ale się zasiedzieliśmy- powiedziała dziewczyna podnosząc się, a ja w tym czasie zerknęłam na zegarek i faktycznie pokazywał już dwudziestą trzecią- Zayn ruszaj dupe idziemy!- rozkazała- ally musi jeszcze się naszykować na jutrzejsze rozpoczecie- uśmiechnęła się i zwróciła do mnie- wpadniemy po ciebie o ósmej trzydzieści. bądź gotowa- powiedizął ponaglając gestem swojego brata który zdążył sie wygodnie rozłożyc na moim łóżku
-uuuuh jak ja nie chce tam iść- zaczęłam narzekać
-oj zobaczysz spodoba ci sie szczególnie jak zobaczysz naszego tajemniczego przystojniaka- pościła mi oczko a Zayn wywrócił oczami
- wątpie. musiałby być niesamowity żeby choć odrobine zachciało mi się tam chodzić- westchnęłam
- przekonasz się. ma na i mię Niall.- powiedziała i zastawiła mnie samą w pokoju z zabójczą ciekawością. padłam na łóżko czując jeszcze zapach perfum Zayna, które swoja droga były bardzo ładne i zasnęłam myśląc jedynie o tym jak moze wygladać ten cały niall i kiedy go wreszcie zobaczę....

--------------------------------
jest rozdział drugi króko i na temat: mam nadziej że wam sie podoba i jeśli to czytacie to komentujcie to serioooo motywuję z góry dziękuję ;)

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 1

Jak zwykle obudziłam się o ósmej rano. Chociaż niż mi się nie przyśniło to i tak nie spałam najlepiej. otworzyłam niechętnie oczy ziewając po czym spojrzałam na zegarek z kalendarzem zauważając że dziś 25 sierpnia czyli moje urodziny. wzdrygnęłam się na samą myśl o tym co nieuniknione tego dnia. Za chwile miała przyjść moja mama i jak co roku miała odstawić tą swoją durną szopoke ze składaniem życzeń i prezentami. Nie minęło pięć minut, a już słyszałam jak niezdarnie wchodziła po schodach z tacą na której umieściła specjalne "urodzinowe" śniadanie. Poczułam cudownie słodki zapach naleśników z syropem klonowym. Nicol zapukała do drzwi ostrożnie żeby nie wywrócic tacy złapała i przycisnęła klamkę.
- hej jak się czuje moja solenizantka?- zapytała kobieta z wielką radością szczerząc przy tym swoje białe zęby
- dobrze choć bywało lepiej- na ostatnim słowie głos mi się załamał od natrętnego ziewania, ale na szczęście nic nie zauważyła.
- mam coś dla ciebie. mam nadzieję ze ci się spodoba- po tych słowach na twarz mojej matki wkradł się zagadkowy uśmiech. spojrzałam na nią pytająco gdy wręczyła mi kopertę
- co to?- zapytałam trzymając w ręku papier
- otwórz to sama się przekonasz- powiedziawszy to zacisnęła dłonie w pięści i przygryzła dolną wargę kipiąc z ciekawości na moją reakcję.otworzyłam delikatnie górną częśę koperty niepewenie zerkając do środka. Znowu jakaś kartka. wyjęłam ja delikatnie a moim oczom ukazał się bilet lotniczy do Dublinu!
- wow to dla mnie?- zapytałam niepwenie. Rodzicielka tylko skinęła głową- nie wieże! naprwade pojadę do taty?- zaczynam piszczeć gdy matka znowu przytaknęła tak się cieszyłam. Uwielbiałam ogółem Irlandię, a tu jeszcze fakt ze będę się mogła z ojcem spotkać "to niesamowite" krzyczę cały czas w głowie- dziękuję dziękuję dziękuję!- piszczę w ucho Nicol.- kiedy wylatuję?- no nareszcie! pomyślałam. do mojej głowy napłynęła jakaś rozsądna myśl. brawa dla Ally!
- po jutrze- powiedziała ze łzami w oczach. mam nadzieję ze to były łzy szczęścia tak samo jak w moim przypadku- zjedz śniadanie i pomyśl co chcesz zabrać, ja w tym czasie naszykuje pudła i walizki- powiedziała i wyszła.
wstałam ostrożnie z łóżka wsówajac stopy w kapcie i kierowałam się w stronę łazienki. chciałam się orzeźwić żeby móc sobie wszystko łatwiej poukładać i w pełni zrozumieć co ma się w najbliższym czasie zmienić.związałam włosy żeby w spokoju móc umyć twarz. następne w kolejce  były zęby. Przebrałam się w czarna bawełnianą bluzkę na ramiączka i żółte gładkie spodenki przed kolano. wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę kuchni żeby zrobić sobie śniadanie chociaż doskonale wiedziałam, że na górze czekają na mnie gorące naleśniki, ale jakoś nie miałam na nie ochoty. sięgnęłam do półki nad zlewem po miskę. wzięłam mleko i stojące obok pudełko chrupek czekoladowych, które były moimi ulubionym. wrzuciłam wszystko do miski i zaczęłam jeść. gdy skończyłam odłożyłam miskę do zlewu co było kompletnie do mnie nie podobne. później poszłam pomóc mamie w szukaniu walizki. Ze znalezieniem jej nie miałyśmy większego problemu, ale wyciągnięcie spod sterty pudeł pełnych jakich drobiazgów to już inna historia. po jakiś dwudziestu minutach jdenak się udało. poszłam z walizką do swojego pokoju i zaczęłam się pakować. zeszło mi się z tym jakąś godzinę może trochę lepiej. miałam wrażenie ze spakowałam cały pokój co za tym idzie całe moje małe życie. wszystkie rysunki zdjęcia i ubrania zapakowałam w jedna walizkę która swoja drogą nie wiem jak to pomieściła, ale nie o tym teraz. gdy już skończyłam poszłam do salony oglądać telewizję. Położyłam się na dużą biała skurzaną kanapę stojącą na środku pomieszczenia. wzięłam pilota i zaczęłam skakać po kanałach. niestety nic nie leciało ciekawego wiec zostawiłam byle co i odleciałam w krainę snu. następny dzień minął tak samo jak poprzedni. nie przywiązywałam większej wagi do tego co robiłam myśląc jedynie o wylocie do Dublinu.
Obudziłam się dosyć wcześnie aby się wyszykować i zdążyć na samolot. wylot miałam o dziewiątej. Ubrałam się, zjadłam i poszłam do samochodu, w którym czekała już na mnie matka. Włożyłam walizkę do bagażnika i pojechałyśmy. Droga zajęła nam dwadzieścia minut. po dojechaniu złapałam walizkę i ruszyłam w stronę wejścia. Nicol odprowadziła mnie pod sama odprawe i pożegnała z płaczem mówiąc że mnie kocha i że będzie tęsknic. odpowiedziałam jej przytuleniem i poszłam dalej już sama
- witaj, nowy początku- powiedziałam sama do siebie nie będąc jeszcze świadoma jak trafne były te słowa.

-------------------------
pierwszy rozdział jest! mam nadzieje ze sie podoba ma cie sugestie kto się pojawi? to chyba ja moge powiedzieć nie? niall horan! to będzie nasza gwiazda ;)  kwestia organizacyjna: nwm co ile bedą rozdziały dodawane ale postaram sie raz w tygodniu na pewno może cześciej. jeśli macie jakieś pytania piszcie w komentarzach ;) miłego czytania i pamietaj czytasz kom.